emiliadanczak

9 września 2022

Jak wykorzystać możliwości, które daje nam wielki świat ?

Aktualności

Na początku była jedna różowa walizka, dzisiaj to już 6 dużych programów i tysiące młodych dziewczyn, które są beneficjentkami projektów. O początkach fundacji Girls Future Ready, o kluczowych umiejętnościach XXI wieku i o przebijaniu się do świata dorosłych miałam przyjemność porozmawiać z Karoliną Stenzel  - Chief of External Relations fundacji Girls Future Ready.

Mogłabyś opowiedzieć kilka słów o Girls Future Ready?

Zacznę może od tego jak się zaczęła cała historia fundacji, która jest też trochę historią Zosi – naszej założycielki i CEO fundacji. Wszystko zaczęło się, gdy Zosia miała 6 lat i wyjechała do Finlandii. Po dwóch latach edukacji w szkole międzynarodowej, w której na co dzień posługiwała się angielskim, przyjechała do Polski na wakacje. Rodzice posłali ją i jej brata do polskiej szkoły. Zosia, jako że była ogromną kujonką, bardzo się cieszyła, że ma sprawdziany, dostawała piątki praktycznie ze wszystkiego oprócz angielskiego. To był pierwszy sygnał. Zosia zaczęła się zastanawiać  dlaczego tak jest, że mówi płynnie po angielsku, uczy się po angielsku i nie może dostać piątki z angielskiego, a dzieci, które piątki dostają nie potrafią z nią porozmawiać w obcym języku. Wróciła do Finlandii, poszła do swojej dyrektorki i stwierdziła, że chciałaby zorganizować zbiórkę książeczek po angielsku, które mogłaby przywieźć do Polski, żeby jej koleżanki mogły się z nich uczyć.

Wtedy zetknęła się z pierwszą barierą, takie rzeczy może organizować rada rodziców, a nie małe dzieci. Zosia chodziła co dwa tygodnie porozmawiać z panią dyrektor aż uzyskała zgodę. Zbiórkę udało się zorganizować.

Obecnie projektów w fundacji jest 6, a zbiórka książeczek dalej jest jednym z nich. Nie jest to nasz flagowy program, ale gdzieś tam, od czasu tej pierwszej różowej walizeczki, w której Zosia przywoziła książki dla koleżanek zostało przekazane już ponad 50 tysięcy takich książeczek dla dzieci w całej Polsce. Współpracujemy z różnymi podstawówkami, szpitalami, domami dziecka… Od tego się wszystko zaczęło.

Potem Zosia wyjechała do Stanów, dojrzała, zobaczyła kolejne potrzeby. Zrozumiała, że tu nie chodzi tylko o język angielski, a o brak edukacji związanej z umiejętnościami miękkimi, przedsiębiorczością. Cała działalność fundacji opiera się na uzupełnianiu braków w polskiej edukacji na podstawie doświadczeń z USA.

Fundacja nazywa się Girls Future Ready – Dziewczyny Gotowe na Przyszłość, jak rozumiecie gotowość na przyszłość zawartą w nazwie fundacji?

Nazwa fundacji idzie w zgodzie z naszą misją. Korzystając z doświadczeń naszej założycielki, Zosi Kierner, staramy się pomóc młodym dziewczynom z Polski i Europy środkowo-wschodniej przygotować się na współczesne wyzwania. Stawiamy na umiejętności takie jak przedsiębiorczość, rozwój wiary w siebie, global mindset.

W Stanach jest mnóstwo ścieżek rozwoju dla młodych ludzi. Przyjeżdżając do Polski Zosia zauważyła, że w Polsce dużo osób, zwłaszcza dziewczyn, troszeczkę się boi tego, ile duży świat otwiera przed nimi drzwi, a my staramy się pokazywać, że to jest zaleta, a nie coś czego należy unikać.

Inne umiejętności, które staramy się rozwijać u dziewczyn to umiejętność przemawiania publicznie, autoprezentacji i znajomość profesjonalnego angielskiego. Przy okazji stawiamy na takie tematy jak women solidarity, czy youth empowerment, które są kluczowe w dzisiejszym świecie.

Mogłabyś w kilku słowach powiedzieć czym różni się według waszych obserwacji przygotowanie młodych Polek i Polaków na wyzwania współczesnego świata od przygotowania ich rówieśników np. ze Stanów Zjednoczonych?

Tutaj trzeba zaznaczyć, że działalność fundacji opiera się na uzupełnianiu braków w systemie, a nie wytykaniu komuś błędów… W Polsce brakuje edukacji praktycznej, szkoły skupiają się na teorii.  W Stanach od pierwszej klasy podstawówki dzieci dostają zadania typu „wyjdź proszę na środek klasy i opowiedz o swojej ulubionej zabawce”, uczy się autoprezentacji, występowania przed publicznością. W Polsce ogranicza się to przeważnie do nauczenia się raz na rok wiersza, który trzeba wyrecytować przed klasą. Wystarczy wykuć od deski do deski, słowo w słowo. Uważam, że to nie powinno do końca tak wyglądać, bo to po prostu nie przygotowuje w żaden sposób do przyszłej kariery zawodowej.

 Nikt w szkole nie uczy dzieci, dlaczego się uczy matematyki. To jest podobno przedmiot opierający się na logicznym myśleniu, ale przygotowanie do matury z rozszerzonej matematyki polega na tym, że rozwiązuje się w kółko zadania o tym samym schemacie, aż w końcu zapamięta się jak krok po kroku należy je rozwiązywać. Tak przynajmniej wyglądała moja matura, może reforma edukacji zmieni coś w tej kwestii, taką mam nadzieję.

Angielskiego uczymy się w szkołach z książek skupiając się na gramatyce. Ja uczyłam się angielskiego od przedszkola, a mówić płynnie zaczęłam dopiero w liceum i to dzięki zajęciom dodatkowym, wyjazdom za granicę, a nie dzięki nauce w szkole.

My w fundacji stawiamy właśnie na praktykę. Między innymi poprzez spotkania z profesjonalistkami z różnych branż, hands-on mentoring i połączenia z native speakerami z USA, staramy się dawać możliwości zdobywania doświadczeń i zdolności niezbędnych do osiągnięcia sukcesu w dorosłym życiu i karierze

A mogłabyś powiedzieć w jaki sposób uczyć się i w jaki sposób Wy uczycie praktycznych umiejętności?

Prowadzimy 6 programów, z czego 3 są naszymi flagowymi programami.

Trzy nasze „duże” projekty kierowane są do naszej grupy docelowej, którą są dziewczyny od 14 do 24 roku życia. Jednym z nich jest „Girls Global Ready”, w ramach którego łączymy 100 dziewczyn z Polski ze 100 dziewczynami ze Stanów. Na przestrzeni roku szkolnego dziewczyny pracują w parach wykonując różne wyzwania, uczą się praktycznych umiejętności. Pod koniec roku najbardziej aktywna para wygrywa wyjazd do Nowego Jorku. W tym programie, od tej edycji współpracujemy z MasterMatchem, czyli z platformą, która zajmuje się dopasowaniem profili konkretnych osób dzięki AI. Wprowadzimy za pomocą sztucznej inteligencji łączenie dziewczyn na podstawie ich zainteresowań, charakterów…

Kolejnym projektem jest „HerStory Project”, nasz flagowy program mentoringowy, w którym łączymy mentorkę z mentee. Dziewczyny na przestrzeni 3 miesięcy razem pracują. Mentee ma za zadanie w tym czasie wykonać pod skrzydłami mentorskimi konkretny projekt od początku do końca. W Polsce jest troszeczkę problem z programami mentoringowymi, bo za często polegają one po prostu na comiesięcznym spotkaniu z mentorem na kawę, podczas której głównym tematem jest narzekanie na życie. Zależy więc nam na tym, żeby uczestniczki wynosiły z programów jak najwięcej i żeby realizowały wartościowe projekty, które będą jak najbardziej nadawać się do tego, żeby wpisać je w CV. Zależy nam na tym, żeby istniał jakiś udokumentowany efekt końcowy. Projekt, który świadczy o progresie i sukcesie dokonanym przez uczestniczkę. Jeśli chodzi o przykłady takich projektów to w tym roku jedna z dziewczyn – Kaja Pośnik, stworzyła swój własny podcast „Breath of art” pod okiem profesjonalnej podcasterki. W zeszłym roku jedna z dziewczyn wystąpiła na konferencji Women In Tech Summit, gdzie zaprezentowała swój projekt związany z sektorem STEM. Inna dziewczyna zaprojektowała swój własny ciuch dla butiku RISK w Warszawie, który dostępny jest w tegorocznej wiosennej kolekcji. Dziewczyny stworzyły biznesy, NGO-sy, artykuły do ogromnych mediów… Nasza perspektywa jest bardzo szeroka i jest w czym wybierać.

Innym programem jest „HerStory Masterclass”, do którego zapraszamy kobiety, które chciałyby wesprzeć naszą fundację, ale nie mogą sobie pozwolić na 3-miesięczny projekt mentoringowy. Jest to comiesięczne, półtoragodzinne spotkanie mające na celu inspirować, szerzyć wiedzę na konkretne tematy i motywować. Miałyśmy okazję rozmawiać z Małgosią Komońską Voice & Speech Trainer for Business, która opowiadała o przemówieniach publicznych i umiejętności autoprezentacji. Miałyśmy też spotkanie z Olą Pucicką CEO LinkedIn na Europę Środkowo-Wschodnią, która opowiedziała, o tym jak wykorzystać potencjał platformy LinkedIn oraz jak założyć na niej efektywne konto, które zostanie zauważone przez pracodawcę. Staramy się pokazywać dziewczynom różne ścieżki kariery, skupiamy się również na tematach innowacyjnych i technologicznych. Chcemy pokazać, że technologia to nie tylko IT i kodowanie, jest mnóstwo innych ścieżek.

Jednym z pozostałych programów jest „Together with teachers”, którego 2 edycje odbyły się podczas pandemii. W ramach akcji zaprosiliśmy do 300 szkół w Polsce ponad 250 native speakerów z USA, żeby brali udział w zdalnych lekcjach angielskiego. Dzięki temu ponad 10 000 dzieci miało dostęp do lekcji z native speakerem, z czego dla ponad 80% procent z nich to był pierwszy kontakt z osobą, której ojczystym językiem jest angielski. Innym jest program „Girls English Ready”, o którym już wspominałam i który polega na zbieraniu książeczek, ale to są mniejsze projekty.

Na czym polegają Twoje działania w fundacji?

Ja zajmuję pozycję Chief of External Relations i na największą skalę zajmuję się programami HerStory. Pozyskuję mentorki i speakerki oraz nawiązuję partnerstwa, zarówno finansowe, jak i strategiczne. Wspomagam fundację od back-endu jak tylko mogę. Jako, że wspieram fundację już od jakiegoś czasu i jestem koordynatorką obecnego programu stażowego, biorę udział we wszystkich spotkaniach zespołu, nie tylko External.

Domyślam się, że w swojej pracy czasami kontaktujesz się jako pierwsza z potencjalnym partnerem, czy zdarzyło Ci się spotkać szklany sufit związany z młodym wiekiem? Czy jesteście już na tyle dużą marką, że takie rzeczy się raczej nie zdarzają?

Jestem przekonana, że w większości takie rzeczy zdarzały się, kiedy Zosia zakładała tę fundację jako mała dziewczynka. Działalność fundacji opiera się na pomocy od młodych kobiet dla młodych kobiet. Bardzo często na spotkaniu z potencjalną mentorką, opowiadam o naszych działaniach i jej się oczy śmieją, bo widzi, że dziewczyny mają teraz możliwości, jakich ona w naszym wieku nie miała. Dlatego chce pomóc. Przez to, że same jesteśmy młode wiemy jakie programy stworzyć, do kogo się zwrócić i o co prosić. Uważam, że perspektywa od młodych kobiet dla młodych kobiet jest ogromnym atutem fundacji.

Często jednak nadal przy spotkaniach jesteśmy uznawane za grupę młodych dziewczynek, które uważają, że mogą obrócić świat do góry nogami. Takie osoby nie biorą pod uwagę faktu, że mamy outreach na naszych social mediach rzędu 50 tysięcy, że wspieramy co roku 80 tysięcy młodych kobiet – to są ogromne liczby. Współpraca z młodymi kobietami działa na ogromną skalę, a mam wrażenie, że czasami firmy tego nie widzą. Nasze programy są dokumentowane na każdym etapie, publikujemy i udostępniamy partnerom mnóstwo materiałów marketingowych ale robimy to, żeby inspirować kolejne dziewczyny postępami uczestniczek, pokazywać, że one też mogą aplikować i się rozwijać. Kończąc, jeśli chodzi o szklany sufit, to myślę, że największym problemem jest to, że pomimo  pełnoletności i pomimo zasięgów jakie mamy, dalej nie doceniane jest jaką relację mamy z naszą społecznością.

Mamy w planach otworzyć w najbliższym roku szkolnym program ambasadorski, żeby nie tylko dziewczyny z dużych miast miały dostęp do różnych inicjatyw, żeby w mniejszych miejscowościach też było o nich słychać, żeby w każdej szkole była jakaś dziewczyna z GFR szerząca wiedzę o możliwościach jakie są na wyciągnięcie ręki. Myślę, że faktycznie największą przeszkodą jest niedocenianie potencjału fundacji, która na każdym kroku stara się docierać do jak najliczniejszej publiczności.

Masz jakąś receptę na to jak sobie radzić w takich sytuacjach? Wypracowałaś może jakąś strategię?

Ja jestem pod ogromnym wrażeniem tego jak nasza założycielka, Zosia Kierner pracuje i prowadzi wszelkie spotkania ze starszymi osobami. Sporo się od niej nauczyłam i wydaje mi się, że trzeba po prostu trochę ignorować to pobłażliwe i niedoceniające podejście i robić swoje. Mamy wiele do pokazania, misja jest nie do podważenia, tak samo jak nasze inicjatywy więc uważam, że jeżeli ktoś mnie dyskryminuje, najzwyczajniej nie wie czym się zajmuję. Nie ma co się zniechęcać – to jest strategia. trzeba uświadomić tej osobie ile fundacja robi dobrego dla młodych kobiet. Nie ma co się peszyć, tylko dlatego że jestem młodsza – to jest atut fundacji. Zespół składa się z młodych i kreatywnych osób, które organizują wszystkie przedsięwzięcia pro bono. Starsze osoby, z którymi mam okazję się spotykać często nie miały takich możliwości, więc są pełne niedowierzania i uważają tworzenie takich projektów za darmo za niemożliwe. Trzeba mieć to z tyłu głowy i nie tracić chęci z powodu początkowego braku zainteresowania

A czego się nauczyłaś pracując w fundacji?

Po pierwsze umiejętności miękkich. Komunikacji z rówieśnikami i osobami znacznie starszymi, zarówno po polsku, jak i po angielsku. Fundacja zarejestrowana jest w Polsce i w Stanach Zjednoczonych, a speakerki i mentorki są z różnych zakątków świata. Otworzyły mi się też bardzo oczy na dziedziny w których można się rozwijać i  na to, jak wartościowe jest próbowanie różnych rzeczy w młodym wieku, nawet jeśli potencjalnie wiesz jaką chcesz obrać ścieżkę kariery.

Prowadzę przebieg bieżących projektów i uczę się wiele od innych członków zespołu, z innych działów. Fundacja działa trochę jak start-up. W korporacji  masz swój zakres obowiązków, którymi na co dzień się zajmujesz… i tyle. Tu znacznie łatwiej jest zdobyć doświadczenie w dziedzinie całkowicie wykraczającej poza twój zakres obowiązków. Jeżeli zakończę wszystko co miałam do zrobienia w moim dziale External Relations, zabieram się za aplikowanie na grant razem z działem fundraisingu i zdobywam doświadczenie w tej dziedzinie, jeżeli jest potrzeba to jestem w stanie stworzyć grafiki z działem marketingu lub uczę się tworzyć kontrakty i poszerzać swoją wiedzę z prawa. Teraz jestem koordynatorką programu stażowego na sezon letni więc zajmowałam się od początku do końca razem z Zosią przygotowaniem formularzy aplikacyjnych, opisu programu, przeprowadziłam rozmowy rekrutacyjne i tak dalej. Wydaje mi się, że to jest ogromny atut pracowania w NGO-sie.

Jako młoda osoba pracując w fundacji zdobywam ogromne doświadczenie i to, samo w sobie, jest wynagrodzeniem.

To teraz pytanie na koniec – czy jest jakaś książka, która Cię jakoś szczególnie zainspirowała?  

Nie wiem czy jest to książka, której celem jest inspiracja, ale na pewno wiele może nauczyć. Tytuł to „Never split the difference”. Jest to podręcznik zasad negocjacyjnych, zebranych i udoskonalonych w trakcie kariery Chrisa Vossa jako negocjatora zakładników, a później jako nagradzanego nauczyciela w najbardziej prestiżowych szkołach biznesu na świecie. zawiera relację z dramatycznych scenariuszy, ujawniając strategie negocjacyjne. Książka pokazuje, jak wykorzystać te umiejętności w miejscu pracy i w każdej innej sferze życia…

Jeśli przeczytałeś cały artykuł, będzie nam miło jeśli go ocenisz. Twoja opinia pomaga nam się rozwijać.

Skip to content