Jeśli interesują Cię studia za granicą warto przeczytać również rozmowy o studiach w Korei, Wielkiej Brytanii i Holandii.
Na początku chciałabym się zapytać co dokładnie i gdzie dokładnie studiujesz?
Dwa tygodnie temu skończyłem studia na Technicznym Uniwersytecie Monachijskim. Studiowałem Kierunek Management and Technology, czyli Zarządzanie i Technologia, gdzie specjalizacją z części technologicznej była informatyka.
Dlaczego zdecydowałeś się na studia w Monachium?
Przede wszystkim szukałem jakiegoś wyzwania, a studia w Niemczech wydawały mi się czymś niedostępnym. Było to też spowodowane moją niechęcią do Angielskiej pogody i tym że Niemcy są stosunkowo blisko, studia są za darmo więc właściwie czemu nie?
Drugim powodem był kierunek, który mi bardzo podpasował, bo łączył część techniczną z zarządzaniem. Nie czysty biznes, bo to czasami średnio wychodzi dla ludzi, którzy kończą takie studia. Background inżynieryjny na pewno bardzo ułatwia znalezienie lepszej pozycji i pozwala po prostu rozumieć świat na wyższym poziomie.
Jakie widzisz różnice między polskim a niemieckim systemem nauczania, szczególnie w kontekście studiowania?
Sam nie studiowałem w Polsce, ale mam znajomych, którzy mi trochę naopowiadali więc mogę spróbować porównać te dwa kraje. Przede wszystkim wydaje mi się, że podejście na moim uniwersytecie jest bardzo uczciwe w stosunku do każdego. Wszystkie egzaminy są standaryzowane, anonimowe, nie ma czegoś takiego, że profesor cię nie lubi. Wykłady były też zawsze nagrywane, nawet przed pandemią, więc nie trzeba było chodzić na żadne zajęcia. Jedyna rzecz, na którą faktycznie trzeba iść to egzaminy i niektórzy rzeczywiście przyjeżdżają do Monachium tylko żeby napisać egzaminy. To jest pierwsza akademicka różnica.
Drugą jest ogromny budżet jakim dysponuje mój uniwersytet. Cała infrastruktura jest bardzo dofinansowana. Rocznie uniwersytet dysponuje kwotą miliarda sześciuset tysięcy euro. Te pieniądze idą głównie na research, więc to nie jest oczywiście tak, że wszystko idzie na studentów.
Kolejną różnicą jest właśnie to, że główną działalnością uczelni jest research, a nie nauczanie jak w przypadku Polski. Tu wszystko jest praktyczne, profesorowie prowadzą badania i są faktycznie bardzo na bieżąco, rozwijają różne technologie więc wiedzą z czym, co się je.
Inną różnicą, tym razem na korzyść Polski, jest to, że w Monachium poczucie atmosfery studenckiej jest bardzo małe. Studia są bardziej traktowane jako praca. Jeśli chodzi o wykłady, każdy zapisuje się na nie samodzielnie, przedmioty można zaliczać w dowolnej kolejności. Nie jest tak, że jest jakaś struktura programu i masz te same przedmioty cały czas ze swoją grupą, więc trzeba sobie znaleźć grupę swoich znajomych i jakoś się starać z nimi utrzymywać kontakt.
Kontynuując ten wątek różnic, jakie widzisz zalety studiowania w Niemczech i w kontekście akademickim, i w kontekście po prostu mieszkania i życia?
Na pewno jest bardzo wysoki poziom nauczania, jeśli chodzi o mój kierunek, bo tylko o nim mogę mówić. Przedmioty rzeczywiście mają sens. Bardzo wiele z tych przedmiotów, które miałem, miały nawet nawę, która brzmiała podobnie do tytułu książki, którą chciałbym przeczytać. Faktycznie trafiały w moje zainteresowania i teoria której się uczyliśmy była rzeczywiście użyteczna.
Przez to, że 65% moich studiów to zarządzanie, a 35% to inżynieria, to z inżynierii można wybrać różne specjalizacje. Dostępne są: budowa maszyn, chemia, medycyna, odnawialne źródła energii, jest informatyka i mój kierunek, czyli inżynieria komputerowa. Każdy może sobie wybrać to, co go najbardziej interesuje i zdobyć naprawdę fachową wiedzę nie tylko o biznesie. Świat jest pełny ludzi, którzy skończyli biznes i chcą robić biznes, a nie mają pojęcia o technologii. Jeśli chodzi o mnie, to studia ułatwiły mi dość mocno założenie firmy, którą prowadzę od 3 lat z dwoma moimi najlepszymi przyjaciółmi.
Teraz też skończyłem studia w Monachium i właściwie na dniach rozpoczynam studia w Cambridge. Reputacja TUMu jest też dużą zaletą. To jest najlepsza uczelnia w Niemczech, 49 na świecie i cały czas pnie się w górę. To też jest duża zaleta tej uczelni, bo administracja z roku na rok pyta studentów co ulepszyć na każdym kroku. Przez co, co roku kierunek jest inny, zmieniają się profesorowie, systemy, ulepszane są struktury i dzięki temu moim zdaniem ta uczelnia będzie szła tylko w górę jeśli chodzi o jakość nauczania. Bardzo duża waga przywiązywana jest do rozwoju i zmian, co nie jest oczywiste na innych bardzo dobrych uczelniach.
Jest też bardzo dużo możliwości wymian. Ja byłem w Singapurze na pół roku, robiłem tam staż w startupie i studiowałem na NUS. National University of Singapore jest najlepsze w całej Azji. TUMu ma relacje z najlepszymi uczelniami, z fajnymi programami.
Dużo pieniędzy idzie też w programy, które pomagają zakładać firmy. Obok uczelni jest coś, co się nazywa UnternehmerTUM. To jest fundacja finansowana przez najbogatszą rodzinę w Niemczech, która przeznacza bardzo dużo pieniędzy na programy stypendialne, stażowe i tak dalej. Brzmi super, bo jest super.
A jakie są wady?
Największą wadę już wspomniałem, społeczność studencka nie jest taka jaką bym sobie wymarzył, aczkolwiek niektórzy to też lubią, zależy od osobowości. Na pewno dla ekstrawertyków, dla osób, które chcą dużo robić są kluby studenckie, ja na przykład jestem w klubie przedsiębiorczości i one powinny teoretycznie tworzyć społeczność, ale to tak do końca nie działa. Trzeba się tam naprawdę dobrze zakręcić, znaleźć sobie też fajnych znajomych i tak dalej.
Drugą wadą jest to, że jest drożej, jeśli chodzi o koszt życia. Trudno mi jest powiedzieć ile dokładnie kosztuje utrzymanie, ale jest to dużo. Nie dostaje się też od razu akademika tylko trzeba na niego długo czekać. Ja czekałem 4 semestry, ale akademik jest świetny, bo mieszkam w wiosce olimpijskiej w Monachium. Ludzie normalnie nawet zwiedzają to miejsce, faktycznie jest niesamowite.
Jak ci się tam studiuje jako imigrantowi? Doświadczyłeś może jakiś szoków kulturowych?
Niemcy są dość zachowawczy. Nie jest to nic złego oczywiście, po prostu tak jest. Przez to też, że już od dłuższego czasu byli otwarci na ludzi z całego świata są niewzruszeni na większość rzeczy. Szokiem kulturowym było to, że całe Niemcy są bardzo nastawione na gotówkę i trudno jest płacić kartą, często nie ma płatności kartą na przykład w restauracjach i trzeba chodzić i wypłacać pieniądze. W Monachium, które jest dość charakterystyczną częścią Niemiec, zawsze bez problemu pozwalają iść i wypłacić, czasem nawet jak nie miałem gotówki ktoś mi dał coś za darmo, a w Berlinie jak chciałem pójść wypłacić do bankomatu, musiałem zostawić w zastaw telefon. Bardzo mnie to zdziwiło, bo byłem przyzwyczajony do tego, że w Monachium ludzie są raczej wyluzowani, jeśli chodzi o takie mniejsze kwoty.
Zdecydowałbyś się na wyjazd do Niemiec jeszcze raz?
Myślę, że tak. Na pewno bardzo mi się podobały aspekty akademickie, bardzo się rozwinąłem pod kątem mojego kierunku, czyli biznesu i tej strony inżynieryjnej. Nie jestem programistą natomiast mam pogląd na to jak to wygląda. Mogę swobodnie rozmawiać z programistami, co dla mnie jako osoby, która chce prowadzić i zakładać firmy, jest bardzo cenne.
Zdradziłeś, że dostałeś się na studia do Cambridge, ale czy chciałbyś jeszcze kiedyś wrócić do Niemiec i tam zamieszkać?
Zamieszkać raczej nie. Zakładam z moim kolegą fundację w Monachium, gdzie będziemy pomagali z decyzją o studiowaniu na naszym uniwersytecie- TUMie. Nazywa się Fundacja Thomasa Edisona i chcemy ją prowadzić przez wiele, wiele lat więc będę musiał wracać dość często. Nadal jestem też studentem TUMu, bo zapisałem się tu też na studia magisterskie, raczej ich nie skończę, ale mam nadal bazę, do której mogę wracać. Monachium jest dla mnie jedną z lokacji, gdzie mam biznesy do załatwienia.
Na koniec chciałem jeszcze powiedzieć, żeby się nie bać samemu wyjechać i samemu utrzymywać. To jest coś, co dużo studentów robi, są też programy stypendialne. Jest BAföG, czyli pożyczka studencka. Jest dużo mini jobs, w których pracuje się 10 godzin w tygodniu, a jednocześnie dość dobrze zarabia więc wszystko jest do osiągnięcia. Studiami samymi w sobie też nie ma się co przejmować. Dostanie się jest stosunkowo łatwe, jeśli wiesz jak zaaplikować i z jakimi maturami. Dlatego właśnie tworzymy tę fundację.
Może powiem teraz trochę o tym jak to się zaczęło. Byłem mentorem w Project Access, gdzie znalazł mnie Janek. Napisał do mnie, opowiadałem mu dużo, on miał dużo pytań. Koniec końców wyszło na to, że mieszkał u mnie w akademiku jak byłem w Singapurze na wymianie i dość mocno się zaprzyjaźniliśmy. Zacząłem mu doradzać na studiach, mówiłem mu jakie przedmioty najlepiej wybierać, jak najlepiej do nich podejść i w tym momencie jest jednym z najlepszych na swoim kierunku, a kierunek liczy 800 osób. Warto też wspomnieć, że oceny w Niemczech są bardzo ważne. Przez to, że wszystko jest standaryzowane i sprawiedliwe, ludzie zwracają dużą uwagę na oceny po tym jak skończysz studia. Mi zajęło 2 semestry zorientowanie się, że oceny się liczą, co może nie było za późno, ale można było na pewno lepiej wykorzystać ten czas i lepiej wszystko zorganizować.
Dlatego właśnie chcemy stworzyć tę fundację, by pomóc ludziom, którzy aplikują i przekazać im wszystkie triki. Chcemy też zbudować społeczność studentów z Polski, bo jak mówiłem, takiej społeczności tu brakuje.
Wydaje mi się, że każdy interesujący się przedsiębiorczością powinien rozważyć ten kierunek.
Jeśli przeczytałeś cały artykuł, będzie nam miło jeśli go ocenisz. Twoja opinia pomaga nam się rozwijać.