Studia w Stanach Zjednoczonych wydają się czymś bardzo nieosiągalnym. O tym, czy naprawdę tak jest i czy choć trochę przypominają to, co znamy z hollywoodzkich filmów i amerykańskich seriali, opowie Kornelia Buszka — studentka Lindenwood University.
Zuzanna Waśniowska: Na początek opowiedz proszę, co studiujesz, na jakiej uczelni i gdzie?
Kornelia Buszka: Mój kierunek studiów to Data Science, z minorem Web Designer and User Experiences. Minor to taki mini-kierunek, czyli tak naprawdę studiuję dwa kierunki, ale jeden z nich jest taki poboczny. Studiuję na Lindenwood University. To jest obok Saint Louis w stanie Missouri.
ZW: Dlaczego wybrałaś studia akurat w Stanach Zjednoczonych, jak wyglądał twój proces rekrutacji?
KB: Całe życie trenuje zawodowo pływactwo. Tak wyszło, że trenerzy z USA często wypatrują zawodników w Europie, między innymi w Polsce. Po prostu dzwonią do ciebie, „Hej, chciałabyś u nas studiować i u nas pływać, bo jesteś dobra”. Ja się zgodziłam i właśnie w ten sposób dostałam się na te studia.
Dlaczego akurat tam? Rozmawiałam z kilkoma trenerami ze Stanów i wyszło tak, że mój trener przedstawił mi najlepszą ofertę właśnie na tej uczelni. Dodatkowo, wszystko było totalnie inne niż w Polsce, dlatego tym bardziej chciałam spróbować.
ZW: Czyli twój proces rekrutacji nie wyglądał tak, jak wygląda standardowo dla studentów zagranicznych?
KB: Dokładnie, był zupełnie inny. Ciekawostką jest też to, że wiele osób myśli, że trzeba napisać SAT-a, czyli taką amerykańską maturę, a dużo uczelni tak naprawdę przyjmuje też ukończone kursy z aplikacji Duolingo, co jest o wiele łatwiejsze. Trzeba się wczytać w wymagania rekrutacyjne danej uczelni.
ZW: Będąc już na uczelni, jakie były twoje pierwsze wrażenia dotyczące tamtego miejsca? Jak wyglądały twoje pierwsze dni, jakich największych szoków kulturowych doświadczyłaś?
KB: Pierwszego dnia przyjechaliśmy o 23:00, więc mało można było zobaczyć. Pierwszy miesiąc był dla mnie bardzo ciężki, nie mogłam się otworzyć na ludzi. Zawsze myślałam, że jestem ekstrawertykiem, a jednak ta bariera językowa trochę mi przeszkadzała. Szczerze, po dwóch miesiącach, maksymalnie dwóch i pół, na spokojnie już porozumiewałam się z każdym i nawet się nie zacinałam!
Największym szokiem kulturowym, może nawet bardziej szokiem ekonomicznym było to, że mięso w Stanach jest ogromnie napakowane konserwantami. Tak zwanymi GMO, co potem bardzo źle oddziaływało na moje zdrowie i samopoczucie.
ZW: Wiemy już, jakie wrażenia ci towarzyszyły w pierwszych chwilach nauki w USA, a jak na co dzień wygląda takie życie studenckie? Ma to w sobie coś ze wszystkich amerykańskich filmów?
KB: U nas jest dużo „klubów”, na przykład Klub Gamingowy, Klub Zdrowego Odżywiania, Klub Psychologów…
Jeszcze nie dołączyłam do żadnego, ale to pewnie trochę przez to też, że ja mam treningi, przez co mój codzienny grafik się trochę wydłuża — mój typowy plan dnia jest trochę inny niż przeciętnego studenta. Wstaję o piątej rano, idę na trening, wracam o ósmej i idę do szkoły, a inni studenci dopiero wtedy zaczynają swój dzień.
Jest mniej zajęć niż w Polsce, na przykład w tamtym semestrze miałam tylko jedną lekcję in person w tygodniu, a wszystkie inne miałam online.
ZW: A ile masz mniej więcej godzin treningów tygodniowo?
KB: Jedenaście razy w tygodniu po półtorej godziny, czyli 16,5 godzin tygodniowo. Wracając jeszcze do tego, jak wyglądają pozostałe zajęcia: podobno w Polsce jest tak, że pierwszy rok jest najtrudniejszy. W USA jest natomiast odwrotnie, tak jak mówię, ja miałam pierwsze dwa semestry dużo luźniejsze, ale już w kolejnym semestrze będę mieć więcej lekcji in person.
ZW: Dobra, a jak wyglądają kwestie mieszkalne? Macie akademiki, czy musicie wynajmować jakoś osobno mieszkania?
KB: Większość studentów mieszka w akademikach, u nas jest ich aż dziewięć, wiec bardzo dużo. Są u nas takie akademiki, gdzie są na przykład same dziewczęta, ale ja w tym roku będę mieszkać w koedukacyjnym.
ZW: Jest to jakoś przydzielane odgórnie, czy sami sobie wybieracie, czy chcecie mieszkać w takim lub innym akademiku?
KB: Mamy odrębną stronę internetową, na której można sobie wybrać, gdzie chce się mieszkać, w którym akademiku, z kim… Jest też opcja mieszkania obok kampusu, na własny koszt, ale to już są bardzo duże wydatki.
ZW: Jak wygląda poziom nauki, czy faktycznie jest tak wysoki i czy pokrywa się z polskim systemem edukacji?
KB: Nauki jest dużo mniej, ale z mojej perspektywy to inaczej wygląda, bo ja się lubię uczyć, więc nie mogę tego obiektywnie powiedzieć. Miałam znajomych, którym wystarczyło dwie godziny dziennie na ogarnięcie wszystkich materiałów, a ja na przykład uczę się trochę więcej, więc to wszystko jest kwestią bardzo indywidualną.
Co do poziomu nauki, faktycznie w Polsce uczycie się więcej — ja na zajęciach w ostatnim semestrze miałam na matematyce równania kwadratowe i liczenie delty, co przecież u nas robi się normalnie w liceum.
ZW: Okej, a jaki jest, twoim zdaniem, największy plus i największy minus studiowania w Stanach Zjednoczonych?
KB: Największym plusem jest to, że nauka jest rozdzielona na cztery, a nie na trzy, tak jak w Polsce (mówimy o studiach licencjackich), przez co nie ma takiego obłożenia materiałem. A największy minus: jedzenie.
ZW: Czyli co można by zamienić z polskiego systemu edukacji do amerykańskiego i na odwrót?
KB: Moim zdaniem najlepiej by było, gdyby w Polsce profesorzy nie byli tacy „sztywni”, żeby byli bardziej wyluzowani i traktowali uczniów na poziomie równym sobie. Oczywiście zmieniłabym też te trzy lata na cztery, ale o tym już mówiłam.
Ooo! Usunęłabym jeszcze u nas darmowe praktyki, to jest największe zło!
ZW: Na zakończenie: jakie masz porady dla osoby rozważającej rozpoczęcie nauki w USA?
KB: Po pierwsze, nie bać się rozmawiać i nie bać się prosić o pomoc. Druga porada jest taka, aby dołączyć do różnych klubów, które cię interesują, na przykład Klub Informatyczny. Ciekawe jest to, że u nas jest nawet Klub Ogrodniczy!
Po trzecie, przychodź na imprezy wcześniej niż planujesz — Amerykanie bardzo wcześnie zaczynają imprezy i bardzo szybko je kończą!
ZW: Dziękuję Ci bardzo za rozmowę.
Przeczytałeś artykuł? Oceń go, wypełniając ankietę.
Projekt współfinansowany ze środków Ministerstwa Edukacji i Nauki.